BIAŁOBRZESKI ALFABET – czyli B jak BIAŁOBRZEGI
Białobrzeski Alfabet, B jak Białobrzegi, subiektywna charakterystyka.
Witajcie w Białobrzegach – jednym z wielu miasteczek w Polsce, które postanowiło łączyć urok prowincji z nowoczesnymi aspiracjami. To miejsce pełne kontrastów, chociaż nie do końca wiadomo, czy te kontrasty są tu na miejscu.
Przeszukując media społecznościowe, można odnieść wrażenie, że w Białobrzegach panuje raj na ziemi. Pełna propaganda sukcesu, podlana sporą dawką dystansu do otwartej dyskusji z mieszkańcami. No cóż, nie każdy ma czas zagłębiać się w tę idylliczną rzeczywistość.
Na początku działalności zastanawialiśmy się, z czego wynika ta nieustająca cisza i brak otwartej dyskusji społecznej między mieszkańcami, a władzami lokalnymi na wszelkie tematy – i te trudne i te zwykłe, konsultacyjne. Wiele osób w prywatnych wiadomościach informowało nas, że ma obawy dyskutować otwarcie i poddawać cokolwiek pod wątpliwość, wyrażać swoje stanowisko. Uważają, że taką postawą mogliby sobie zaszkodzić.
Po tych dwóch latach naszej działalności, stwierdzamy, że niewiele się tu zmieniło, a Białobrzegi to swoiste królestwo hermetycznych układów, które są jak duchy – niewidzialne, dopóki ich nie wezwiesz. Dewiza wyznawana przez miejscowe koterie: „nie jesteś z nami – jesteś przeciw nam” wrosło w naszą codzienność i stało się wręcz częścią mentalności. Tu rządzi powiedzenie „tak było zawsze” 🙂
Przyszło nam przyjrzeć się naszej gminie i oto tylko kilka statystyk (to już drugi raz, więc i ciekawe doświadczenie, część z Was może pamięta nasz wpis sprzed 2 lat):
- – Z roku na rok zwiększają się wydatki na 1 mieszkańca i w 2022 roku wyniosły 6 605,49 zł, to w dużej mierze zasługa inwestycji, które trzeba będzie za coś utrzymać w kolejnych latach. Średnie wydatki majątkowe na osobę 2020-2022 wynoszą 1343,38 zł (dla porównania Warka 563,12 zł, Mogielnica 871,49, Pionki 1025,46 zł)
- – Jednak mieszkańcy stąd uciekają, a średnia wieku rośnie – starsi zostają przez zasiedzenie, a młodzi migrują do większych ośrodków.
- – Od 2014 roku posiadamy nieustające ujemne saldo migracji. Rekordowym pod względem wymeldowań był 2019 rok – wymeldowało się 165 osób.
- – Od 2020 roku mamy ujemny przyrost naturalny.
- – Od 2014 roku systematycznie spada nam procent ludności w wieku produkcyjnym (dla mężczyzn grupa wieku 18-64 lata, dla kobiet – 18-59 lat), natomiast rośnie procent ludności w wieku poprodukcyjnym.
- – W niespełna 10 000 gminie mamy ok 5500 osób w wieku produkcyjnym, według Narodowego Spisu Powszechnego 2021 (NSP) mamy prawie 4 700 pracujących w wieku 15 lat i więcej z czego prawie 1000 osób to pracujący na własny rachunek (np. Prowadzący działalność gospodarczą).
- – Dojeżdżających do pracy poza gminę jest coraz więcej. W 2006 roku było to ok 600 osób, w 2016 to już ok 1100 osób. Niebawem pojawią się dane z NSP 2021. Top 3 kierunków z 2016 roku to Warszawa, Grójec i co ciekawe Promna.
- – Około 3200 osób jest biernych zawodowo (NSP 2021 – aktywność ludzi w wieku 15 lat i więcej)
- – W Białobrzegach zarejestrowanych jest 1373 firmy (według danych REGON za 2022 r.) za to równolegle działa tu, aż 24 instytucje z sektora publicznego oferujące posady w szeroko pojętej „budżetówce”.
- – Brak jest w gminie dużych przedsiębiorstw, zatrudniających powyżej 250 osób.
Urząd Gminy i Starostwo Powiatowe oraz podległe im jednostki, to w uproszczeniu „duże przedsiębiorstwo” i jedyne, które dają stabilną pracę.
Co jest szczególnego w tym wszystkim? Naszym zdaniem, nasze małe miasteczko, to taka urokliwa pułapka, a wniosków nasuwa się kilka:
- -Ze względu na brak danych dostępnych „od ręki”, szacujemy, że w samych Białobrzegach na 24 instytucje publiczne mieszczące się tutaj, pracę znajduje w nich ok. 500 osób (oczywiście część pracowników dojeżdża z innych gmin). Jakie implikacje to pociąga? Na przykład takie, że sektor publiczny niemal zmonopolizował rynek pracy. Dodajmy jeszcze do tego rodziny tych pracowników i liczby będą jeszcze większe.
I jak tu mieć niezależność i krytykować, gdy Twoja praca zależy od największego pracodawcy? To pytanie retoryczne, bo odpowiedź jest oczywista.
Lokalny przykład? Na naszą petycję o wydłużenie godzin pracy urzędu, burmistrz „otrzymał” tzw. kontr wniosek, podpisany przez 326 osoby, aby tych godzin nie wydłużać. Widzicie związek?
- -Urokliwa pułapka ma bezpośredni wpływ nie tylko na sektor publiczny, ale i na prywatny: Innowacyjność? Przedsiębiorczość? Raczej niespecjalnie, kiedy większość kręci się wokół „budżetówki”. W ramach działalności urzędów, zarabiają przedsiębiorcy lokalni, czy to w przetargach, czy przy szeroko rozumianej ogólnej współpracy. Lecz z drugiej strony, gospodarze gminy i powiatu nie zastosowali wystarczających rozwiązań dla rozwoju lokalnej przedsiębiorczości, nikt nie stworzył dla nich wystarczającego środowiska do rozwoju własnych pomysłów i realizowania biznesów (strefa ekonomiczna to jedynie namiastka „wsparcia”). Nie znajdujemy żadnego dokumentu stanowiącego o strategii rozwoju przedsiębiorczości dla naszej gminy. Inkubatory przedsiębiorczości – słowo klucz – nie istnieją.
- -Może jako miasto zaprzepaściliśmy dwie szanse na rozwój, a może i trzy:
- > lata temu – firma Zbyszko, mimo negocjacji z samorządem gminnym, wybudowała swoje fabryki w Radomiu i tam zatrudnia ludzi. Ta sama firma, nie tak dawno, tuż obok stadionu, miała plan budowy mieszkań – rada miasta odmówiła.
- > ostatnio – zaprzepaściliśmy czas dobrej koniunktury na rynku, w okolicy nie pojawił się strategiczny inwestor z zewnątrz o dużym potencjale (choć była mowa np. o firmie Alnor). Teraz nastał czas recesji, a niewykorzystane okazje lubią się mścić – wiedzą o tym najlepiej kibice piłkarscy.
- > obecnie – turystyka na terenach nadpilicznych, która jest szansą na lokalny rozwój i wzrost koniunktury, w najbliższym czasie opierać się będzie niemal na jedynym przedsiębiorcy, który buduje tu hotel i otwiera restaurację. Próżno szukać ośrodka turystycznego, pola campingowego, domków, na które obecnie jest boom na rynku; nie ma miejsca dla turystów chcących korzystać z uroków przyrody i lokalnych usług, za to będą hotelowi goście. Czy oni wyjdą z niego, aby skorzystać z innych lokali gastronomicznych, czy zrobią zakupy w pobliskich sklepach? Czy ich pieniądze zasilą rodzime interesy? Raczej nie – odbędą swoje szkolenia, czy wesela i wrócą do siebie. Do dziś nie wiadomo, co oznaczała w pierwotnych dokumentach tejże inwestycji nazwa „Centrum Polsko – Chińskie”. Nie wiadomo ile będzie kosztować utrzymanie terenów nadpilicznych. Samo utrzymanie stadionu i boiska w Suchej to koszt ponad 600 000 zł rocznie.
- > przyszłość – praca, płaca, dostępność mieszkań i opieki zdrowotnej, bezpieczeństwo i infrastruktura, te proste obszary biorą pod uwagę potencjalni nowi mieszkańcy, wybierając miejsce do życia. Obecnie nawet nie mamy strategii wsparcia dla młodych – dla nich od razu jest pod górkę. Mało jest miejsc w publicznym żłobku i przedszkolach oraz zbyt krótkie są godziny pracy tych instytucji. Brak jest też nowych mieszkań komunalnych. O braku pracy i nieistniejącym transporcie publicznym już nie wspominamy. Brak także szpitala o podstawowym zakresie wsparcia jak chirurgia, stomatologia, czy położnictwo.
Podsumowanie
Nasza subiektywna opinia i analiza wskazuje jednoznacznie, że Białobrzegi to miejsce gdzie nie ma równowagi. Dobrze się żyje nielicznym osobom, zamkniętym w swoistej „szklanej kuli” z zakrzywionym obrazem „wielkich Białobrzegów”. Daleko nam do modelu miasta 15-minutowego. Choć mamy ku temu jak najlepsze predyspozycje. Realnie mamy negatywne statystyki GUS, których nie da się oszukać. Zdajemy sobie sprawę, że miasto się zmienia na lepsze dzięki m.in środkom z Unii. Może wchłoniemy mieszkańców małych miejscowości w promieniu 20 kilometrów, ale co po tym? Kto zdecyduje się tu osiedlić?
Gdzie w bliskiej okolicy, młodzi ludzie, wchodzący na rynek pracy, mogą realnie ją znaleźć ? Gdzie mogliby rozkręcić swoje pierwsze innowacyjne biznesy? Czy to, o czym piszemy zachęca ludzi do osiedlania się? Czy jesteśmy w stanie konkurować z innymi miastami? Czy historycznie były inne szanse na zrównoważony rozwój?
Na koniec jest jeszcze jedno: otwarta komunikacja. W Białobrzegach jej nie ma. Jest jednokierunkowa, ze wspomnianym na początku, propagandowym przekazem. Można powiedzieć, że jest mało responsywna z dozą arogancji wobec potrzeb mieszkańców i brakiem miejsca na krytykę. Jest jeszcze komunikacja nieformalna, czyli plotki. Ten kto jest najbliżej „źródła” ten ma monopol na informacje. XXI wiek.
Jest tyle możliwości i pomysłów, ludzi młodych i starszych. Niestety giną one w urzędniczym oceanie „niedasizmu” i zabetonowanych układów.
Białobrzegi lubią ciszę i w tej ciszy się pogrążają, pozwalając rosnąć „monarchii absolutnej”.
A my w tym wszystkim? Na pewno się nie wyprowadzimy, zmiany nadejdą, jak nie dzięki nam, to dzięki nieubłaganym czynnikom demograficznym.